Jackhaimer siedział w obleczonym czernią pokoju, którego jedynym źródłem światła było sześć monitorów, na których widać było małe, pomarańczowe postacie przemieszczające się z w różne strony. Jego oczy ozdobione były sporymi workami, a same były przesiąknięte czerwonymi żyłkami, pulsującymi wraz z biciem serca, częściowo podtrzymywanego przez czystą kofeinę, spożytą przy użyciu niezliczonej liczby kawy. Trzęsące się ręce znacząco utrudniały używanie myszki, ale mimo tego Jackhaimer spokojnie sprawdzał każdy detal na monitorach.
- „Nie potrzeba nam więcej burdelu, już i tak mamy go za dużo” – Pomyślał.
Jako policjant musiał mieć oko na całe więzienie. Przeważnie robi to cały zespół, ale z powodu nieprzewidzianych wydarzeń, tylko Jack wraz świeżo zatrudnionymi strażnikami byli w tej placówce, pełnej kryminalistów, gwałcicieli i morderców. Jednak jedna z postaci znacząco się wyróżniała z tłumu. Miała dosyć małą posturę, ciepły uśmiech i ciało pokryte ranami zadanymi przez...